Co z ożywieniem w strefie euro?
Pogorszenie koniunktury w Chinach może martwić, ale spadek chińskiego indeksu PMI nie był totalnym zaskoczeniem. Natomiast w odniesieniu do podobnych danych ze strefy euro rynek oczekiwał poprawy (względem lutego), tymczasem jest pogorszenie – i to znaczne. Wobec ryzyka silnego spowolnienia w Chinach i wysokich cen ropy ożywienie w strefie euro stanęło pod znakiem zapytania.
Publikowane dotychczas dane o aktywności w Europie Zachodniej (zarówno w strefie euro, jak i w Wielkiej Brytanii) sugerowały, iż wraz z początkiem roku koniunktura zaczęła poprawiać się. Dane za luty były nieco słabsze od styczniowych, ale nie na tyle aby postawić znak zapytania na perspektywą ożywienia. Jednak dane za marzec zgodnie (dla Niemiec i Francji) wskazują, iż koniunktura pogorszyła się do poziomów notowanych w czwartym kwartale. Dane niepokoją, bo jeśli koniunktura tak wyraźnie pogorszyła się już w marcu, to pojawia się pytanie, jak będzie wyglądać, gdy swój wpływ na gospodarkę wywrą w pełni wysokie ceny ropy oraz coraz bardziej oczywiste spowolnienie w Chinach.
Co więcej znak zapytania na perspektywą ożywienia w strefie to największe ryzyko do zaognienia bardzo skutecznie wyciszonego kryzysu zadłużenia w Europie, w myśl zasady, iż gorsze perspektywy makro oznaczają większy deficyt i wyższy stosunek długu do PKB. Naturalnie, na chwilę obecną rynek jest ciągle pod wrażeniem płynności, którą dostarczył EBC, ale to narzędzie nie będzie skuteczne na dłuższą metę, jeśli na poważnie wrócą obawy o recesję. W reakcji na wczorajsze dane premia od hiszpańskich obligacji wzrosła wczoraj o 21 bp, zaś od włoskich o 18 bp.
Naturalnie marcowy odczyt nie musi przesądzać o recesji w Europie, jednak w połączeniu z danymi z Chin (również na tle danych z rynku Nieruchomości, o których kilkukrotnie pisaliśmy) to najgorszy pakiet danych, jaki inwestorzy otrzymali w tym roku.
Premie rosną, złoty traci
Jeszcze w tym tygodniu pisaliśmy, iż złoty porastał reagować umocnieniem na ciągle spadające premie za ryzyko i patrząc tylko na ten element można oczekiwać, iż kurs EURPLN będzie zniżkował nawet w rejon 4,00. Jednocześnie jednak wskazaliśmy, iż ta „niezgodność” może zostać zniwelowana zarówno przez ponowny wzrost premii. Tak właśnie się dzieje. Choć rentowności polskich obligacji nie wzrosły jeszcze znacząco, wzrost rentowności na południu Europy sugeruje, iż może być to jedynie kwestią czasu. Jeśli dług peryferyjny znów popadnie w niełaskę inwestorów, będzie to oznaczało dłuższą w czasie korektę na parach z PLN.
Na wykresach:
EURPLN, H4 – rynek wyrysował dużą formację odwróconej głowy i ramion, która mogłaby potencjalnie zaprowadzić nas nawet do poziomu 4,24; przed nami jednak kluczowy test – linii szyi na poziomie 4,1780; na razie sprzedający zdołali obronić ten poziom, ale też skala korekty na rynkach globalnych nie była duża; wsparć można szukać na poziomach 4,1475 i 4,1390
Gold, W1 – kupujący obronili w tym tygodniu 61,8% zniesienie wzrostów z okresu grudzień-luty, a zatem pro-wzrostowy scenariusz (zakładający, iż ostatnie spadki to dopiero druga fala – korekcyjna – w pieciofalowej strukturze wzrostowej) jest cały czas aktualny; obraz rynku zmieni się, gdy cena spadnie poniżej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, który przed wybiciem jesienią ubiegłego roku idealnie zamykał notowania złota przez miesiące
WIG20 (kontrakty), H4 – pomimo wzrostowych ruchów na otwarciu europejskich notowań w piątek (rynek plotkuje, iż Chiny obniżą stopę rezerw obowiązkowych) otwarcie na GPW nie wygląda imponująco; jednak tonący brzytwy się chwyta, tak więc byki mogą spróbować skorzystać z faktu, iż ostatni spadek jest analogiczny do tego z przełomu lutego i marca – po którym nastąpiły wtedy całkiem dynamiczne wzrosty.
Co więcej znak zapytania na perspektywą ożywienia w strefie to największe ryzyko do zaognienia bardzo skutecznie wyciszonego kryzysu zadłużenia w Europie, w myśl zasady, iż gorsze perspektywy makro oznaczają większy deficyt i wyższy stosunek długu do PKB. Naturalnie, na chwilę obecną rynek jest ciągle pod wrażeniem płynności, którą dostarczył EBC, ale to narzędzie nie będzie skuteczne na dłuższą metę, jeśli na poważnie wrócą obawy o recesję. W reakcji na wczorajsze dane premia od hiszpańskich obligacji wzrosła wczoraj o 21 bp, zaś od włoskich o 18 bp.
Naturalnie marcowy odczyt nie musi przesądzać o recesji w Europie, jednak w połączeniu z danymi z Chin (również na tle danych z rynku Nieruchomości, o których kilkukrotnie pisaliśmy) to najgorszy pakiet danych, jaki inwestorzy otrzymali w tym roku.
Premie rosną, złoty traci
Jeszcze w tym tygodniu pisaliśmy, iż złoty porastał reagować umocnieniem na ciągle spadające premie za ryzyko i patrząc tylko na ten element można oczekiwać, iż kurs EURPLN będzie zniżkował nawet w rejon 4,00. Jednocześnie jednak wskazaliśmy, iż ta „niezgodność” może zostać zniwelowana zarówno przez ponowny wzrost premii. Tak właśnie się dzieje. Choć rentowności polskich obligacji nie wzrosły jeszcze znacząco, wzrost rentowności na południu Europy sugeruje, iż może być to jedynie kwestią czasu. Jeśli dług peryferyjny znów popadnie w niełaskę inwestorów, będzie to oznaczało dłuższą w czasie korektę na parach z PLN.
EURPLN, H4 – rynek wyrysował dużą formację odwróconej głowy i ramion, która mogłaby potencjalnie zaprowadzić nas nawet do poziomu 4,24; przed nami jednak kluczowy test – linii szyi na poziomie 4,1780; na razie sprzedający zdołali obronić ten poziom, ale też skala korekty na rynkach globalnych nie była duża; wsparć można szukać na poziomach 4,1475 i 4,1390
Gold, W1 – kupujący obronili w tym tygodniu 61,8% zniesienie wzrostów z okresu grudzień-luty, a zatem pro-wzrostowy scenariusz (zakładający, iż ostatnie spadki to dopiero druga fala – korekcyjna – w pieciofalowej strukturze wzrostowej) jest cały czas aktualny; obraz rynku zmieni się, gdy cena spadnie poniżej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, który przed wybiciem jesienią ubiegłego roku idealnie zamykał notowania złota przez miesiące
WIG20 (kontrakty), H4 – pomimo wzrostowych ruchów na otwarciu europejskich notowań w piątek (rynek plotkuje, iż Chiny obniżą stopę rezerw obowiązkowych) otwarcie na GPW nie wygląda imponująco; jednak tonący brzytwy się chwyta, tak więc byki mogą spróbować skorzystać z faktu, iż ostatni spadek jest analogiczny do tego z przełomu lutego i marca – po którym nastąpiły wtedy całkiem dynamiczne wzrosty.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.