Bernanke ożywił rynki
Kończąc tak wyśmienity kwartał, kwartał głównie pozytywnych zaskoczeń, inwestorzy nie chcieli słyszeć złych wiadomości. To było widać w końcówce ubiegłego tygodnia, kiedy po chwili nerwowości ostatecznie zignorowali bardzo niepokojące dane z Europy i Chin. Zaś wczorajsze wystąpienie Bernanke było dokładnie tym, co było potrzebne do udanego zakończenia kwartału. Dodatkowym pretekstem był niemiecki indeks Ifo. Dziś w USA najważniejszy indeks nastrojów konsumenckich.
Bernanke uderzył w dolara, akcje zyskują
Wczoraj o godzinie 14.00 opublikowane zostało wystąpienie szefa Fed poświęcone analizie ostatnich trendów na rynku pracy. Szef Fed analizując sytuację na rynku pracy wykorzystywał różne teorie do udowodnienia, iż obecna wysoka stopa bezrobocia (przynajmniej w kontekście historycznym) ma charakter cykliczny i może być zmniejszona przez ekspansywną politykę monetarną.
Z wieloma wątkami tej analizy nie sposób jest się nie zgodzić, jednak w myśleniu obecnego szefa Fed uderza pewna niezwykła prawidłowość: Bernanke zdaje się sugerować (choćby zaznaczając w komunikacie po posiedzeniach, iż stopy nie wzrosną przez kolejnych dwa i pół roku), iż polityka monetarna powinna być rozluźniana lub przynajmniej pozostać ultra-luźna do czasu, aż stopa bezrobocia nie będzie bliska poziomowi, który Fed uważa za neutralny (zapewne poniżej 6%).
To nowatorskie podejście, gdyż dotychczas banki centralne zacieśniały powoli politykę monetarną wraz ze zbliżaniem się stopy do neutralnego poziomu (czy też tempa wzrostu do potencjalnego), a nie dopiero po przekroczeniu tego poziomu! To jednak po raz n-ty potwierdza, iż Fed zdecydowanie preferuje ryzyko przyszłej inflacji (wobec ryzyka spowolnienia), przynajmniej w roku wyborczym.
Bernanke w zasadzie nie powiedział nic nowego – mantra o zbyt wysokiej stopie bezrobocia powtarzana jest od dłuższego czasu. Ważny jest jednak kontekst tej wypowiedzi, tj. coraz lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Argumentując, iż lepsze dane to nie jest jeszcze powód do zadowolenia dla Fed Bernanke pozostawia oczekiwania/nadzieje na dalszą ekspansję monetarną w grze. Dodatkowo słowa te dotarły na rynek akurat w momencie, gdy inwestorzy szukali pretekstu do wzrostu (zarówno na rynkach akcji, jak i EURUSD), który zanegowałby negatywną reakcję na słabe dane z ubiegłego tygodnia.
Ifo jednak w górę
Indeks Ifo, obrazujący klimat w niemieckim biznesie, nieoczekiwanie wzrósł w marcu do 109,8 pkt.. Był to szósty kolejny wzrost indeksu, który tym samym osiągnął najwyższą wartość od lipca ubiegłego roku. Czy to oznacza, że ożywienie w Niemczech jest bezpieczne? Naturalnie wzrost Ifo to lepszy sygnał, niż jego wyraźny spadek, jednak warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, Ifo jest nieco szerszym indeksem niż PMI przemysłu i rzeczywiście w opisie wskaźnika można wyczytać, iż wzrost wynikał tylko i wyłącznie z wyraźnej poprawy w handlu detalicznym.
Po drugie, analogiczną sytuację mieliśmy w kwietniu ubiegłego roku: PMI obniżył się o dwa punkty, a Ifo wzrósł o 0,1 pkt. Jak się później okazało, to PMI dla przemysłu celnie wskazał kierunek dla niemieckiej gospodarki, choć dobry odczyt Ifo pomógł na krótko podtrzymać nastroje rynkowe. Co ciekawe, wtedy europejska gospodarka również musiała uporać się z rosnącymi cenami ropy. Reakcja rynków na dane z Europy pokazuje to, w co inwestorzy chcieliby wierzyć. Jeśli jednak sygnały ostrzegawcze będą się powtarzać, te nadzieje czekać będzie twarde zderzenie z rzeczywistością.
Na wykresach:
S&P500 (kontrakty), D1 – amerykański rynek akcji zignorował słabe dane, a przy pomocy Bernanke notowania kontraktów wzrosły do nowych kilkuletnich maksimów; szerokość obserwowanej formacji klina jest coraz mniejsza, można również zaryzykować tezę, iż rynek rysuje obecnie piątą (ostatnią) falę struktury wzrostowej; jednak jak na razie czytelnych sygnałów zakończenia tego ruchu brak
EURUSD, H4 – za czwartym razem udało się sforsować poziom 1,3290, a tym samym całą strefę oporu 1,3290-1,3322 i w rezultacie duża formacja RGR na D1 została zanegowana; para porusza się w górę w ramach wyraźnego kanału wzrostowego, a potencjalny punkt docelowy do górne ograniczenie długookresowego kanału spadkowego (widocznego na interwale W1), które przebiega w okolicach maksimów z lutego (1,3487)
AUDUSD, H4 – po raz kolejny reakcja wzrostowa na parze AUDUSD jest znacznie słabsza niż na Wall Street: kupującym tę parę walutową starczyło na razie sił jedynie na dojście do górnego ograniczenia kanału spadkowego (ok. 1,0545); gdyby ten poziom udało się przełamać, kurs wzrósłby zapewne w okolice strefy oporu (1,06), a sytuacja techniczna uległaby pewnej komplikacji; na ten moment jednak obowiązuje kierunek spadkowy.
Wczoraj o godzinie 14.00 opublikowane zostało wystąpienie szefa Fed poświęcone analizie ostatnich trendów na rynku pracy. Szef Fed analizując sytuację na rynku pracy wykorzystywał różne teorie do udowodnienia, iż obecna wysoka stopa bezrobocia (przynajmniej w kontekście historycznym) ma charakter cykliczny i może być zmniejszona przez ekspansywną politykę monetarną.
Z wieloma wątkami tej analizy nie sposób jest się nie zgodzić, jednak w myśleniu obecnego szefa Fed uderza pewna niezwykła prawidłowość: Bernanke zdaje się sugerować (choćby zaznaczając w komunikacie po posiedzeniach, iż stopy nie wzrosną przez kolejnych dwa i pół roku), iż polityka monetarna powinna być rozluźniana lub przynajmniej pozostać ultra-luźna do czasu, aż stopa bezrobocia nie będzie bliska poziomowi, który Fed uważa za neutralny (zapewne poniżej 6%).
To nowatorskie podejście, gdyż dotychczas banki centralne zacieśniały powoli politykę monetarną wraz ze zbliżaniem się stopy do neutralnego poziomu (czy też tempa wzrostu do potencjalnego), a nie dopiero po przekroczeniu tego poziomu! To jednak po raz n-ty potwierdza, iż Fed zdecydowanie preferuje ryzyko przyszłej inflacji (wobec ryzyka spowolnienia), przynajmniej w roku wyborczym.
Bernanke w zasadzie nie powiedział nic nowego – mantra o zbyt wysokiej stopie bezrobocia powtarzana jest od dłuższego czasu. Ważny jest jednak kontekst tej wypowiedzi, tj. coraz lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Argumentując, iż lepsze dane to nie jest jeszcze powód do zadowolenia dla Fed Bernanke pozostawia oczekiwania/nadzieje na dalszą ekspansję monetarną w grze. Dodatkowo słowa te dotarły na rynek akurat w momencie, gdy inwestorzy szukali pretekstu do wzrostu (zarówno na rynkach akcji, jak i EURUSD), który zanegowałby negatywną reakcję na słabe dane z ubiegłego tygodnia.
Indeks Ifo, obrazujący klimat w niemieckim biznesie, nieoczekiwanie wzrósł w marcu do 109,8 pkt.. Był to szósty kolejny wzrost indeksu, który tym samym osiągnął najwyższą wartość od lipca ubiegłego roku. Czy to oznacza, że ożywienie w Niemczech jest bezpieczne? Naturalnie wzrost Ifo to lepszy sygnał, niż jego wyraźny spadek, jednak warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, Ifo jest nieco szerszym indeksem niż PMI przemysłu i rzeczywiście w opisie wskaźnika można wyczytać, iż wzrost wynikał tylko i wyłącznie z wyraźnej poprawy w handlu detalicznym.
Po drugie, analogiczną sytuację mieliśmy w kwietniu ubiegłego roku: PMI obniżył się o dwa punkty, a Ifo wzrósł o 0,1 pkt. Jak się później okazało, to PMI dla przemysłu celnie wskazał kierunek dla niemieckiej gospodarki, choć dobry odczyt Ifo pomógł na krótko podtrzymać nastroje rynkowe. Co ciekawe, wtedy europejska gospodarka również musiała uporać się z rosnącymi cenami ropy. Reakcja rynków na dane z Europy pokazuje to, w co inwestorzy chcieliby wierzyć. Jeśli jednak sygnały ostrzegawcze będą się powtarzać, te nadzieje czekać będzie twarde zderzenie z rzeczywistością.
Na wykresach:
S&P500 (kontrakty), D1 – amerykański rynek akcji zignorował słabe dane, a przy pomocy Bernanke notowania kontraktów wzrosły do nowych kilkuletnich maksimów; szerokość obserwowanej formacji klina jest coraz mniejsza, można również zaryzykować tezę, iż rynek rysuje obecnie piątą (ostatnią) falę struktury wzrostowej; jednak jak na razie czytelnych sygnałów zakończenia tego ruchu brak
EURUSD, H4 – za czwartym razem udało się sforsować poziom 1,3290, a tym samym całą strefę oporu 1,3290-1,3322 i w rezultacie duża formacja RGR na D1 została zanegowana; para porusza się w górę w ramach wyraźnego kanału wzrostowego, a potencjalny punkt docelowy do górne ograniczenie długookresowego kanału spadkowego (widocznego na interwale W1), które przebiega w okolicach maksimów z lutego (1,3487)
AUDUSD, H4 – po raz kolejny reakcja wzrostowa na parze AUDUSD jest znacznie słabsza niż na Wall Street: kupującym tę parę walutową starczyło na razie sił jedynie na dojście do górnego ograniczenia kanału spadkowego (ok. 1,0545); gdyby ten poziom udało się przełamać, kurs wzrósłby zapewne w okolice strefy oporu (1,06), a sytuacja techniczna uległaby pewnej komplikacji; na ten moment jednak obowiązuje kierunek spadkowy.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.