W środę 7 stycznia przed południem do redakcji paryskiego magazynu satyrycznego „Charlie Hebdo” wdarło się 3 zamaskowanych mężczyzn, którzy mieli ze sobą kałasznikowy oraz granatnik przeciwpancerny. Po dojściu do konkretnych pomieszczeń, zaczęli strzelać do pracowników.

Po wyjściunapastnicy zastrzelili jeszcze policjanta znajdującego obok budynku. W strzelaninie zginęło łącznie 12 osób. Wiadomo, że 5 z nich to dziennikarze, w tym 4 to rysownicy, a 2 ofiary to policjanci. 11 osób zostało rannych.

Według policji, akcja zamachowców wyglądała bardzo profesjonalnie, co pokazuje, jak dobrze wyszkoleni byli terroryści. Specjaliści uważają, że musieli oni przejść gruntowne szkolenie wojskowe. Doskonale znali także plan redakcji, o czym świadczy fakt, że od razu wiedzieli, gdzie mają pójść. Znali też nazwiska swoich ofiar, które sami wywoływali przed egzekucją.

Po strzelaninie zamachowcy po prostu wyszli wykrzykując hasła hołdujące Allahowi, a ślad po nich zaginął. Ich poszukiwania od początku uznawano za trudne, choćby ze względu na wspomniany już profesjonalizm ofensorów. Policjanci zdają sobie sprawę z tego, że zatrzymanie terrorystów może być bardzo trudne.

„Charlie Hebdo” znane jest z satyry, która niejednokrotnie celowała w muzułmanów i islam. Z tego powodu już raz doszło do ataku na redakcję. W 2011r. siedziba magazynu została podpalona. Jeszcze wcześniej, bo w 2007r. pozwano pismo do sądu zarzucając mu rasizm. Wśród wnoszących sprawę byli też muzułmanie, choć pojawiali się także przedstawiciele innych wyznań, ponieważ magazyn publikuje satyrę dotyczącą praktycznie każdej religii. Wyrok był jednak korzystny dla „Charlie Hebdo”.

Prezydent Francji Francois Hollande wezwał swoich rodaków do jedności. Zapowiedział również, że czwartek będzie dniem żałoby narodowej. Zagraniczni politycy oficjalnie potępili atak.

[AKTUALIZACJA]
Policja dość szybko zidentyfikowała napastników, jednak początkowo nie podawała ich do wiadomości publicznej. Okazało się, że to mężczyźni w wieku 18, 32 oraz 34 lat, przy czym dwaj z nich są braćmi. Jeden z nich już niemal 10 lat temu był sądzony za przynależność do grupy, która zajmowała się werbowaniem i wysyłaniem przyszłych dżihadystów do Iraku.

[AKTUALIZACJA]
Najmłodszy z zamachowców, 18-letni Hamyd Mourad dobrowolnie oddał się w ręce policji. Wciąż jednak nie namierzono braci Cherifa i Saida Kouachi.