Afganistan: Polacy zabici przez minę domowej roboty
Z informacji przekazanych przez radio RMF FM wynika, że ładunki, które w środę eksplodowały pod pojazdem polskich żołnierzy w Afganistanie, nie zostały odpalone drogą radiową. Na miejscu ataku znaleziono podłączone do materiałów wybuchowych przewody. Pięciu Polaków poniosło śmierć z powodu miny domowej roboty – czytamy na portalu Onet.pl, który powołuje się na PAP.
Stan przewodów świadczy o tym, że ładunek został przygotowany nawet kilkanaście tygodni wcześniej. Prowadziły one do opuszczonego budynku, który znajdował się kilkaset metrów od miejsca tragedii. To właśnie z niego rebelianci musieli obserwować drogę.
Z powodu eksplozji miny zbudowanej ze 100 kilogramów trotylu zginęło pięciu polskich wojskowych: st. kapral Piotr Ciesielski, st. szeregowy Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala i szer. Krystian Banach. Zabici mieli od 22 do 33 lat. Większość z nich odbywała pierwszą zagraniczną misję. Wszyscy byli z 20. Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Ppłk Mirosław Ochyra - rzecznik Dowództwa Operacyjnego - oznajmił, ze atak przy wykorzystaniu tak zwanego improwizowanego ładunku wybuchowego miał miejsce wczoraj rano, gdy Polacy wracali z miejscowości Razaak po wykonaniu zadań regionalnego zespołu odbudowy (PRT). Do zamachu doszło w pobliżu Highway 1 – głównej drogi łączącej Kabul i Kandahar.
W skład zaatakowanego konwoju wchodziło sześć pojazdów, w których znajdowało się 30 żołnierzy. Eksplozja nastąpił pod M-ATV - czterokołowym wozem opancerzonym produkcji amerykańskiej. Na miejsce zdarzenia bezzwłocznie przybyły śmigłowce ewakuacji medycznej, jednak nie ocalono żadnego z poszkodowanych.
Z powodu eksplozji miny zbudowanej ze 100 kilogramów trotylu zginęło pięciu polskich wojskowych: st. kapral Piotr Ciesielski, st. szeregowy Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala i szer. Krystian Banach. Zabici mieli od 22 do 33 lat. Większość z nich odbywała pierwszą zagraniczną misję. Wszyscy byli z 20. Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Ppłk Mirosław Ochyra - rzecznik Dowództwa Operacyjnego - oznajmił, ze atak przy wykorzystaniu tak zwanego improwizowanego ładunku wybuchowego miał miejsce wczoraj rano, gdy Polacy wracali z miejscowości Razaak po wykonaniu zadań regionalnego zespołu odbudowy (PRT). Do zamachu doszło w pobliżu Highway 1 – głównej drogi łączącej Kabul i Kandahar.
W skład zaatakowanego konwoju wchodziło sześć pojazdów, w których znajdowało się 30 żołnierzy. Eksplozja nastąpił pod M-ATV - czterokołowym wozem opancerzonym produkcji amerykańskiej. Na miejsce zdarzenia bezzwłocznie przybyły śmigłowce ewakuacji medycznej, jednak nie ocalono żadnego z poszkodowanych.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.