Chociaż jeszcze wczoraj z wygranej w wyborach do Parlamentu Europejskiego cieszyło się Prawo i Sprawiedliwość, to jednak po doliczeniu głosów z kolejnych 9% lokali wyborczych okazało się, że na pierwszym miejscu znalazła się Platforma Obywatelska. Jako, że wcześniejsze rezultaty były wynikami po przeliczeniu 91% głosów, oczywistym było, że różnice miedzy dwoma przeważającymi partiami będą niewielkie.

Zgodnie z ostatecznymi wynikami, ugrupowanie prowadzone przez Donalda Tuska zdobyło 32,13% głosów, dzięki czemu może liczyć na 19 miejsc w Parlamencie Europejskim. Niemniej jednak, PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele również otrzyma 19 stołków w unijnej jednostce mimo, że zdobył nieco mniej głosów, bo 31,78%.

Nie zmieniły się dalsze miejsca. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, trzecia pozycja należy do SLD-UP, czyli koalicji stworzonej przez Sojusz Lewicy Demokratycznej współdziałający z Unią Pracy. Ci politycy otrzymali łącznie 9,44% głosów, co oznacza, że mogą liczyć na 5 miejsc w PE.

Do Europarlamentu dostały się również Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego, która cieszyła się poparciem na poziomie 7,15%, a także Polskie Stronnictwo Ludowe prowadzone przez Janusza Piechocińskiego, na które głosowało 6,8% wyborców. Te dwie partie wyślą do brukselskiej jednostki po 4 reprezentantów.

Ostatecznie do PE nie dostały się jednak Solidarna Polska (3,98%), Europa Plus Twój Ruch (3,58%), Polska Razem Jarosława Gowina (3,16%) ani Ruch Narodowy (1,4%). Natomiast frekwencja i tak pozostała względnie niska, ponieważ wynosiła 23,82%.

Jeżeli chodzi o wyniki w całej Europie, to zdecydowanie wygrali je chadecy, jednak za nimi pojawili się już eurosceptycy, a potem narodowcy. Eksperci już teraz mówią o swoich obawach dotyczących wszelkich prac podejmowanych przez PE. Taka różnorodność poglądów, jaka będzie występowała w jego szeregach może mieć fatalny wpływ na podejmowane decyzje, ponieważ uzyskanie jakiejkolwiek jednomyślności będzie niemal niemożliwe.