Jak wynika z szacunków, Polacy są zadłużeni na grube miliardy złotych. Największa kwota zadłużeń w bankach i SKOK-ach dotyczy kredytów mieszkaniowych. Nieco mniejsza suma odnosi się do kredytów konsumpcyjnych. Przy ogromnej kwocie należności, których ciągle nie urgowaliśmy, Dzień bez Długów wydaje się być całkiem niezłym pomysłem. Choć wiadomo, że dłużnicy nie ruszą nagle do swoich wierzycieli, oddając im pełne kwoty, to jednak warto podjąć pierwsze kroki w celu pozbycia się zadłużenia.

Według danych zebranych przez Biuro Informacji Gospodarczej, ponad połowa Polaków jest zadłużona. Najczęściej wierzycielami są banki – jest tak w 81% przypadków. 2% stanowią dłużnicy parabanków. Znaczna liczba pytanych jest winna pieniądze rodzinie oraz znajomym.

Twórcy dzisiejszego święta zakładają, że właśnie 17 listopada warto skontaktować się z wszystkimi osobami i jednostkami, u których zalegamy z opłatami. Powinniśmy wykazać się chęcią współpracy, prosząc o ustalenie dogodnych rat, które będzie nam łatwiej uiszczać. Możemy też zdecydować się na kredyt konsolidacyjny, który pozwoli zamienić wszystkie długi w jeden, prostszy w spłacie.

Ponadto, pomysłodawcy Dnia bez Długów zachęcają, aby właśnie dzisiaj sprawdzić, czy przypadkiem nie widniejemy na którejś z krajowych list dłużników. Wytyczne na temat konkretnego postępowania znajdziemy zwykle na stronach internetowych poszczególnych rejestrów dłużników. Najczęściej należy wysłać skan dowodu osobistego, by otrzymać informację na temat tego, czy znajdujemy się na liście zadłużonych.

Dodatkowo, Dzień bez Długów ma być okazją do promowania rozsądnego gospodarowania środkami finansowymi. Jak się okazuje, wciąż tylko 59% polskich obywateli stale kontroluje swój domowy budżet. 29% robi to nieregularnie. Pozostali nie zwracają na to większej uwagi. Oprócz tego, ważną kwestią jest zmiana mentalności. Niestety, aż kilkanaście procent Polaków jest jeszcze przekonanych, że zaciągnięcie kredytu jest opcją lepszą, niż oszczędzanie.

Aby móc sprawować optymalną kontrolę nad wydatkami, najlepiej jest je spisywać. Robi tak jednak tylko 32% Polaków. Aż 73% polega na swojej pamięci. 15% pytanych twierdzi, że wydatki zestawiają w formie elektronicznej, a następnych 15% zapisuje takie sprawy w aplikacjach internetowych bądź komórkowych. Samo zapisywanie jednak nie wystarczy, jeżeli nie będziemy sprawdzali stanu domowego budżetu. A okazuje się, że robimy to dość rzadko. Codziennie stan konta sprawdza tylko 7% obywateli. 10% dokonuje tego parokrotnie w ciągu tygodnia. 23% weryfikuje stan konta kilka razy w miesiącu, a aż 35% robi to tylko raz na przestrzeni 30 dni.

Co ważne – Polacy chcieliby spłacić swoje zadłużenia. Jedynie 9% miałoby ochotę na to, by ich długi zostały umorzone, a ledwie 6% liczyłoby na odroczenie spłaty. Przeważającej części, bo 58% respondentów zależy na tym, żeby ich długi zostały rozłożone na dogodne raty. 22% liczy na poradę i zrozumienie tak, by otrzymać szansę poradzenia sobie z zadłużeniem. Przy tym wszystkim, aż 74% Polaków gotowych jest zrezygnować z przyjemności, by zaoszczędzić na spłatę długów. 66% zrezygnuje z wakacji lub prezentów, ale tylko 54% jest w stanie rzucić w celach oszczędnościowych swoje nałogi.